O tym, że bycie outsiderem nie zawsze jest trendy, stawianiu trudnych pytań i dociekliwości- czyli diagnoza w czterech krokach

Nogi osoby wchodzącej po schodach w sportowych butach

Krok 1
Outsider – out


Jeśli myślisz, że podstawą diagnozy jest zadawanie pytań i szukanie na nie odpowiedzi, to
masz rację. Jeśli uważasz również, że pytania te mogą być przypadkowe, mało wnoszące lub
zaczerpnięte ze stron internetowych, to niestety, racja również może być po Twojej stronie.
Możesz przeczytać najmądrzejsze książki tego świata i nie zrozumieć z nich ani słowa, tak jak
możesz zadać setki pytań, z których nie wyciągniesz żadnych wniosków. Jeżeli diagnoza,
którą planujesz, ma przynieść wymierne rezultaty, nie potrzebujesz pytań tzw. „zdawasiek”,
w których pytasz o to, co Ci się osobiście „wydaje”. Potrzebujesz dobrze przemyślanych i
zredagowanych pytań, które dadzą Ci konkretne i precyzyjne odpowiedzi i których zadaniem
jest wyznaczyć trajektorię twojej dalszej pracy.
Dobrze ułożone pytania gwarantują nie tylko rzetelne i dobre jakościowo odpowiedzi. Dobre
pytania mogą generować odpowiedzi, które będą w stanie przekierować twoją percepcję na
inne tory, wyzwolić oraz uruchomić nowe pokłady kreatywności.
Zadawanie pytań to sztuka, tak jak sztuką jest budowanie na nich swojej wiedzy. O ile w
sztuce bycie outsiderem jest pożądane, o tyle podczas przeprowadzania diagnozy może
okazać się krzywo skrojonym i źle uszytym kostiumem, który na dodatek nie pasuje do
granego przedstawienia. Zanim w ogóle staniesz na scenie, upewnij się, że masz obok siebie
zespół, który będzie grać razem z Tobą, oraz że nie działasz w pojedynkę. Potrzebujesz
zespołu kierującego, który zaangażuje się w proces diagnozy i zainicjują pracę, a także
partnerów, którzy będą Cię wspierać na różnych etapach w sposób dla nich najbardziej
wygodny, efektywny i atrakcyjny. Warto być otwartym na to, by stali się członkami zespołu
kierującego, ale jednocześnie warto być wdzięcznym za wszystkie przejawy zainteresowania.
Powinieneś również zadbać o zaangażowanych uczestników badań, którym dajesz możliwość
włączenia się w diagnozę aktywniej niż przez wypełnienie ankiety.

Dlaczego jeszcze warto poświęcić czas i zadbać o zbudowanie dobrego zespołu? Możesz być
pewien, iż zainwestowanie czasu w jego tworzenie, zdecydowanie przełoży się na jakość
pracy i wyraźnie zwiększy szanse na przeprowadzenie procesu badawczego do samego
końca, bez zbędnej frustracji. Będziesz mógł pochwalić się ciekawym, oryginalnym i opartym
na rzetelnej wiedzy raporcie. Przeprowadzenie takich badań otwiera przed twoją organizacją
szanse i możliwości na zyskanie wielu partnerów i sponsorów do twojego projektu.
Wychodząc na zewnątrz z rzetelnymi i kompletnymi raportami, nikt nie będzie miał
wątpliwości, że twoja organizacja zna temat od przysłowiowej podszewki, więc warto ją
wesprzeć w jej działaniach.

Dobrym przykładem diagnozy, która swoją jakość w dużej mierze zawdzięcza partnerstwu,
jest badanie realizowane przez Stowarzyszenie „OKO – Oblicza Kłodawskich Okolic” przy
ścisłej współpracy lokalnej biblioteki oraz Ośrodka Pomocy Społecznej. Wnioski tego zespołu
są wynikiem zetknięcia różnych perspektyw i obszarów wiedzy, dzięki którym są bogate,
pogłębione i dociekliwe. Osoby kierujące pracami wpadły dodatkowo na genialny pomysł
włączenia do zespołu kierującego młodej osoby będącej świetnym łącznikiem ze światem
badanej młodzieży, której niejednokrotnie łatwiej było zrozumieć ich perspektywę, zachęcić
do rozmowy i wyciągnąć niesztampowe wnioski. Takich młodych może być kilkoro, ale warto
zaproponować współpracę tym, którzy widzą we współtworzeniu diagnozy szansę dla siebie
i są autentycznie zaangażowani. Ich nastawienie będzie się udzielać innym, a dla nich samych
może też być świetnym doświadczeniem zawodowym.

Krok 2
Jak „diagnostyczny Tamagotchi” – czyli pytać, kopać, drążyć


O ile dociekliwość w kwestii tego, czy sąsiad spod trójki kupił mieszkanie w kredycie czy za
swoje jest zwyczajnym wścibstwem, o tyle w diagnozowaniu jej obecność jest jak najbardziej
usprawiedliwiona.


Aby potwierdzić słuszność stwierdzenia, że młodzi ludzie nie angażują się w działania
lokalnych organizacji pozarządowych/instytucji kultury, musimy to zwyczajnie sprawdzić,
zanim postawimy kropkę na końcu zdania. Oczywiście, możemy postawić ją wcześniej, ale
wtedy jest wielce prawdopodobne, iż utkniemy w przekonaniach, że młodzi są z natury
leniwi lub oferta instytucji kultury jest źle ułożona.

Zanim zaczniemy wnioskować „z marszu” o tym, że młodzi rzeczywiście nie angażują się w
działania lokalnych organizacji pozarządowych, warto trochę głębiej wejść w temat i zadać
sobie pytania dlaczego tego nie robią, dlaczego im się nie chce, co robią po szkole i jak
wygląda ich harmonogram dnia. Może należałoby dowiedzieć się jakie mają obowiązki
chociażby po to, aby móc trochę „podrążyć” i zastanowić się nad przyczynami
obserwowanych zjawisk i stanem ich rzeczy.

Być może okaże się, że zmęczenie z tytułu dojazdu na zajęcia oraz obowiązki szkolne to za
dużo, by móc się swobodnie zaangażować w inne działania, a może brak im odpowiedniej
motywacji oraz wiedzy gdzie tak naprawdę mogą to należycie robić.
Nasza dociekliwość nie powinna kończyć się nawet po uzyskaniu tych odpowiedzi, ponieważ
mogą one nie wystarczyć do tego, żeby projektować działania będące odpowiedzią na
wyzwanie. Należałoby sprawdzić dlaczego młodzi są zmęczeni i czy nie brak im wsparcia ze
strony rodziców lub opiekunów. Może prowadzą niezdrowy tryb życia, który sprawia, że ich
organizmy łatwiej się męczą, albo udaje się ich łatwo zniechęcić innym członkom grupy
rówieśniczej.

Dociekliwość powinna być również wielokierunkowa i posiadać wiele wektorów i punktów
odniesienia. Nastawienie młodzieży, jej postawa i sytuacja to jedno, ale są przecież jeszcze instytucje kultury ze swoimi ofertami i nie należy zapominać także o nich. Czy oferty, które
układają ich pracownicy są dobre? A może pracownicy nie posiadają dostatecznej wiedzy o
tym, co jest trendy wśród młodzieży? I tu ponownie otwiera się proces badawczy. Być może
przyczyna nie leży w niekompetencji pracowników domu kultury, lecz w samym fakcie, że nie
daje się młodzieży pola do działania przy projektowaniu harmonogramu. A może
wystarczyłoby zaangażować młodych do pracy nad nim, posłuchać ich zdania i propozycji, tak
aby czuli satysfakcję ze swojej decyzyjności i sprawczości.

Kategoryzacji mówimy zdecydowanie – NIE


Kolejnym pretekstem do dociekań oprócz powierzchownych stwierdzeń, powinny być zbyt
uogólniające kategoryzacje, które pojawiają się przy wszelkiego typu podziałach np. młodzież
dzieli się na aktywną i nieaktywną, albo stosuje się podział na patologiczne i niepatologiczne
rodziny.

Gdy widzimy takie zestawienia-pułapki, starajmy się w nie nie popadać. Tutaj z pomocą
mogą przyjść kolejne pytania. Po pierwsze należałoby dowiedzieć się na czym polega
nieaktywność pierwszej grupy i czy nieaktywni są rzeczywiście nieaktywni pod każdym
względem. Może ci nieaktywni w szkole są aktywni poza nią i tam odnoszą spore sukcesy.
Jeśli tak jest, powinniśmy się zastanowić co takiego sprawia, że jednak chce się im
angażować swoją energię i uwagę w aktywności pozaszkolne. Może ci aktywni (w naszym
przekonaniu) to ci, którzy mają dobre oceny i są „bezproblemowi”?

Jeżeli chodzi o kategoryzację na rodziny patologiczne i niepatologiczne, warto się zastanowić,
czy dzieci z tzw. dobrych domów spędzają dostateczną ilość czasu ze swoimi opiekunami niż
te z tak zwanych patologicznych. A może bardziej patologicznym jest brak czasu, chłód
emocjonalny i stosy wygórowanych oczekiwań przerzucanych na barki młodych, szukających
swojej tożsamości ludzi cierpiących na brak najnowszej komórki i ubrań z metką? Warto
wejść w rolę badacza i obserwatora, bez nadawania spostrzeżeniom charakteru
porównywania czy klasyfikowania po to, aby zwyczajnie zauważać maksymalnie jak najwięcej
szczegółów.

Krok 3
Nie zanudzaj


Nie rozpisuj swojej diagnozy na kilka dni czy miesięcy – ludzie nie lubią nudy. Zamiast tego,
warto zaaranżować ją w taki sposób, aby była rozpisana na kilka metod dzięki którym
zbierzesz nie tylko wartościowe informacje prezentujące różne punkty widzenia, ale
dodatkowo wzbudzisz zainteresowanie grup, które badasz. Zwrócenie czyjejś uwagi, na to,
na czym zależy Ci najbardziej, to już połowa sukcesu.
W doborze odpowiednich narzędzi powinny nas wspomagać pytania, które chcemy zadać,
więc aby zrealizować tą zasadę mądrze, trzeba dociekać. Układając pytania powinniśmy
wydłużać listę narzędzi, które nas doprowadzą do ciekawych odkryć.

Czasem warto zastosować jakieś narzędzie nie tyle za względu na jego wartość informacyjną, ale także ze względu na atrakcyjność dla respondentów.
Aby odkryć mechanizmy, które stoją za stereotypowym postrzeganiem młodych możemy naprzykład porozmawiać z młodymi indywidualnie lub w podgrupach, dopytać, kiedy czują się
niesprawiedliwie, krzywdząco, jednowymiarowo osądzani i wtedy wykorzystać metody
warsztatowe. Można wejść w układ z nauczycielami wskazanymi przez młodych, którzy cieszą
się ich zaufaniem, zrobić wywiad grupowy z rodzicami i opiekunami, wykorzystać z dorosłymi
techniki projekcyjne, np. poprosić ich o kolaż na temat współczesnej młodzieży, czy też
zebrać artykuły z prasy kolorowej dotyczące młodych, na przykład z ostatniego roku.

Diagnoza złożona z kilku różnych narzędzi będzie ciekawą formą dialogu, z której uzyskamy
pełny obraz, a nie tylko wycięty fragment rzeczywistości.
Te mocno partycypacyjne, czyli angażujące młodych, a nie tylko odpytujące ich narzędzia
mogą sprawić, iż kierujący diagnozą nie popełni błędu portretowania młodzieży tylko
z perspektywy dorosłych, lecz konsekwentnie będą podążali za młodymi i ich ciekawością.
Różnorodność narzędzi pozwala nam wrócić do respondentów – zaintrygowani pierwszym
interesującym ich działaniem np. plenerowym kolażem ulubionych miejsc albo spacerem
z aparatem, być może wypełnią ankietę lub zrobią wywiad z sąsiadami. Gdy zanudzimy ich
długą ankietą na wstępie, szansa, że coś dla nas później zrobią, jest niewielka. Różne
narzędzia pozwalają dotrzeć do różnych grup. Każde narzędzie trzeba „uatrakcyjnić”,
szczególnie jeśli zakłada jakiś wysiłek badanego, na przykład gdy prosimy młodych o to, by
przez kilka dni dokumentowali swoją codzienność, wykonując zdjęcia lub krótkie filmy.
Postarajmy się dogadać z miejscową gazetą lub portalem w kwestii nawet symbolicznej
nagrody dla najlepszego blogera. Może nią być opublikowanie fragmentów jego pracy
w mediach. Możemy ustalić z nauczycielem języka polskiego, że postawi dobrą ocenę za
najlepszą literacko relację. Myślmy w kategorii nagrody i korzyści naszych badanych.

Różnorodność narzędzi naturalnie przedstawi nam na tyle bogaty materiał, że będziemy
mieli więcej tematów do dyskusji w naszym zespole, ale też nie popełnimy błędów łatwych
uogólnień czy zbyt powierzchownych opisów.

Krok 4
Relacja nie tylko na fejsie


Pochwal się wnioskami do których udało Wam się dojść. Zaprezentuj cytaty i obserwacje,
których dokonaliście wspólnie. Mimo, iż ten krok jest podsumowaniem pracy całego zespołu,
jest on często pomijany. Wynika to najczęściej z demonizowania raportu oraz wyobrażenia,
że musi być to raport na miarę epopei, a przy tym strasznie długi i męczący w procesie
tworzenia. Zamiast zamieszczania w nim setek zdjęć z opisami, wystarczy wybrać kilka
najlepszych fotografii z fajnym, estetycznym i ciekawym opisem. Jeśli doszliście do
interesujących wniosków, napiszcie o nich w waszej relacji! Mogą one rzucić nowe światło na
badany obszar, zaintrygować czy odwrócić perspektywę. Może na przykład okazać się, że
młodzi ludzie z zasady nie mają zaufania do oferty zajęć konstruowanej przez dorosłych, bez względu na jej atrakcyjność a zmęczenie młodych może wynikać ze zbyt dużej ilości zajęć
i zbyt dużą presją ze strony dorosłych.

Jeśli zebraliście jakieś dane, błyskotliwe wnioski czy spostrzeżenia, mówcie o nich.
Pamiętajcie, że Wasza diagnoza to nie kolejny urzędowy dokument, lecz ogromna ilość
zdobytej przez Was wiedzy zawarta w nastrojach, problemach i nadziejach wielu osób,
które Wam zaufały.

Skip to content